Jest takie powiedzenie, że jeśli pracuje się w urzędzie, to bieda cię nie dobędzie. Biorąc pod uwagę zarobki oraz wysokość i częstotliwość podwyżek czy rewaloryzacji pensji, powiedzonko to jest dalekie od prawdy. Chyba że rozumie się je jako regularne wynagrodzenie, świadczenia socjalne i pewność ciągłości zatrudnienia. W innym wypadku urzędnik zaliczany jest do grupy tzw. biednych pracujących. Niektórzy jednak szybko zauważą, że jakość usług może iść w parze z wynagrodzeniem w myśl innego powiedzenia „jaka praca taka płaca”.

Jak podaje GUS na koniec grudnia 2018 roku w Polsce zatrudnionych było blisko 451 tysięcy osób, z czego w administracji samorządowej pracę miało ponad 266 tysięcy osób. I pomimo, że wciąż wielu młodych ludzi marzy o pracy w urzędzie, to GUS wskazuje, że w stosunku do poprzedniego roku liczba osób zatrudnionych w urzędach spadła o ponad dwa tysiące. Odpływ chętnych do pracy na rzecz samorządów czy administracji rządowej może wynikać przede wszystkim z niskich płac. Wiele osób wskazuje także na problemy proceduralne. Mnogość procedur związanych choćby z zakupem papieru ksero czy załatwieniem lub rozliczeniem wyjazdu służbowego może odstraszać i zniechęcać do jakiejkolwiek aktywności dodatkowej prócz tej, którą należy z racji zakresu obowiązków wykonywać. Dodatkowo wiele osób wybiera elastyczny czas pracy. Określone godziny są w mniemaniu wielu młodych ludzi przeżytkiem, który tylko blokuje rozwój zawodowy. Do tego młodym osobom nie podoba się często wykonywanie poleceń osób, które nie budzą ich autorytetu. Niestety, nie jest tajemnicą, że w urzędach często pracują całe klany znajomych i kuzynów, zwłaszcza w tych mniejszych miejscowościach.

Tymczasem pracę w urzędach postrzega jako atrakcyjną grupa młodych kobiet, które planują założenie rodziny lub są już młodymi mamami. One doceniają trwałość zatrudnienia i tą pewność, że wracając po urlopie macierzyńskim czy wychowawczym, nadal będą miały pracę. Pomimo, iż ustawodawca w Polsce stara się zapewnić bezpieczeństwo zatrudnieniowe młodym kobietom, to wciąż, zwłaszcza w sektorze prywatnym dochodzi do rozwiązania umowy, którego cichą podstawą jest bycie młodą matką. Zatem to bezpieczeństwo zatrudnieniowe jest w tym przypadku kwestią kluczową. Często zdarza się, że kobiety po osiągnięciu przez dzieci wieku szkolnego, odchodzą z urzędu do pracy w sektorze prywatnym. Tu decydują już kwestie finansowe. Zarobki w sektorze prywatnym są bowiem średnio o 20-30 % wyższe niż w administracji.

Urzędy także dają pewnego rodzaju bezpieczeństwo w zatrudnieniu. Ciężko jest zwolnić pracownika administracji samorządowej czy rządowej, który wykonuje swoje obowiązki co najmniej dobrze. Przepisy są bardzo korzystne dla pracowników. Co innego w firmie prywatnej, gdzie powodem zwolnienia może być nadużycie zaufania przełożonego lub inny, ogólny powód, by się pozbyć niechcianego pracownika.